My i „Lucky Horses”

Schronisko „Lucky Horses”, które odkryła klasa I B znajduje się w Ścinawce Górnej. Prowadzi je pani Kinga Stachowiak. Opowiedziała uczniom, jak podchodzić do koni, na co zwracać uwagę, by zwierzę nie zrobiło krzywdy.
Konie podzielone są na dwie grupy. W jednej części schroniska trzymane są konie zdrowsze,
w drugiej te bardziej potrzebujące opieki.Zwierzęta trafiły tu z różnych powodów. Najczęściej dlatego, że znudziły się swoim właścicielom. Często były źle odżywiane i zaniedbane. Zapamiętamy kucyka Basię z Międzylesia, małą, czarną i bardzo przyjazną wobec ludzi. Czarnego, pięknego konia – Fryza, chorującego na stawy.
Naszym zadaniem było uprzątnięcie boksów dla koni, malowanie płotu, czyszczenie wybiegu oraz czesanie koni. Stowarzyszenie od dwóch lat jest organizacją pożytku publicznego, ma na celu ratowanie zaniedbanych koni, co rzeczywiście zobaczyliśmy. Zdajemy sobie sprawę,
że jednorazowa pomoc to kropla w morzu potrzeb, gdyż końmi trzeba zajmować się codziennie, cały rok. Potrzebują też leków, opieki weterynarza i pożywienia.

Joasia i Agata od kilku lat zajmują się końmi. Wyjaśniają, że w takich schroniskach nie może pracować ktokolwiek. Muszą to być osoby, które znają sygnały wysyłane przez te zwierzęta oraz wiedzą, jak się nimi opiekować (karmić, czyścić, przebywać z nimi). Konie w większości mają nieprzyjemną przeszłość. Osoby niewykwalifikowane mogą bezwiednie zrobić krzywdę tym zwierzętom albo narazić siebie na niebezpieczeństwo. Do koni trzeba podchodzić z przodu, aby się nie wystraszyły. Przed karmieniem trzeba się upewnić, że koń nie ma alergii na konkretny pokarm. Jeśli chcemy pogłaskać konia, to trzeba powoli wysunąć rękę. Lepiej, jeśli koń sam podejdzie i nie nalegamy na to, aby go pogłaskać, bo może on zareagować nie tak, jak byśmy chcieli.

Na pewno zwierząta potrzebują wiele serca i pomocy ludzi.

Konie można wspierać, biorąc udział w licytacjach prowadzonych na FB przez schronisko.

Natalia Rak, Małgorzata Trąpczyńska, Anna Gościańska